O ważnych datach, ważnych spotkaniach i najważniejszych uczuciach
„Moja kochana,
(…) Często myślę o Tobie. Byłaś wówczas młodziutką dziewczyną, a ja nieśmiałym młodzieńcem, który nie miał odwagi powiedzieć, co do Ciebie czuje. Chcę, żebyś wiedziała, jak silne uczucia budziły się we mnie zawsze, gdy byłaś w pobliżu i jakie – nadal – bicie serca powoduje Twoja bliskość. Spotkanie z Tobą po 37 latach było największą radością tej podróży.. Czas spędzony z Tobą był darem z nieba. A ja nadal nie miałem odwagi, aby wyznać Ci miłość (…) ”.
Gdy Marcin zapytał, o czym teraz chcę napisać i zasugerował, że 1 sierpnia to ważna data odpowiedziałam, że bardzo ważna, ale chyba nie potrafię o niej mądrze napisać, i że bardzo tego żałuję. Poza tym postanowiłam, że kolejny tekst będzie o liście miłosnym.
I będzie, tylko nie o moim.
Dziś, 31 lipca, przez przypadek – a może wcale nie – trzymam w rękach list z historią miłości bardzo młodych ludzi. Kiedy spotkali się po raz pierwszy, w Warszawie, byli nastolatkami. Gdy po blisko 40 latach spotkali się ponownie, także w Warszawie, on miał żonę, ona męża, oboje byli rodzicami, ona już babcią. Na spotkanie z nim zabrała wnuczkę.
Nie wiem, w jakim języku rozmawiali, ale list jest napisany po niemiecku.
Kiedy mówimy o najważniejszych rzeczach, zawsze najłatwiej je wyrazić w ojczystym języku.
Więc jak inaczej miał być napisany ten list, skoro pisał go Niemiec przez całe swoje życie zakochany w poznanej w Warszawie, w czasie wojny, Polce?
Jutro jest 1 sierpnia.