O tym, że nasze hasła wiedzą wszystko i że czasem więcej niż my.
Jakie macie hasło do poczty?
Dużo bym oddała za to, aby móc poznać czyjeś hasła. Nie, nie po to aby czytać na przykład cudzą korespondencję – bo a propos czytania cudzej korespondencji, to na początku się do czegoś przyznam. Zrobiłam TO. Przeczytałam raz coś, czego nie powinnam, było nie do mnie – ale za to o mnie – umarłam z ciekawości i przeczytałam. No i okazało się, że jest bardzo niemiło. Czułam się podwójnie strasznie: że przeczytałam, oraz że ktoś tak źle o mnie myśli i pisze. No i wiecie co, i dobrze mi tak.
Raz na zawsze oduczyło mnie to zaglądania w cudze listy, jakimkolwiek nowoczesnym kanałem by były transmitowane. Czy nie kusi? Czasem kusi, ale dziękuję, poczytam sobie lepszą literaturę.
Uważam, że to piękne, że żeby ochronić nasze najważniejsze sprawy, tajemnice, historie, plany, miłości – używamy języka.
Że musimy w takim celu coś napisać. Tak, jasne, że co najmniej jedna cyfra i znak specjalny, ale to didaskalia. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ustali sobie hasła, powiedzmy: de[fiehgncpsjf18827oxejfkepwpe, raczej pójdzie w stronę dających się zapamiętać sekwencji liter, czyli wymyśli coś swojego. Nasze hasła to kopalnia wiedzy o nas. W hasłach jest wszystko. Nasza miłość, nasza pasja, nasze sprawy, stosunek do świata, poczucie humoru, kreatywność, etap życia, wybory i wolność tych wyborów. Wszystko jest w haśle.
I to jest to, o czym marzę. Chciałabym napisać pracę naukową o hasłach. Zrobić analizę językową, semantyczną, strukturalną, opisać konstrukcję, abrewiacje, słowotwórstwo, treści zawarte, wartości, psychologię i humor.
Uważam, że hasła potrafią być rozczulające i być może stosunek do niektórych osób ulegałby zmianie, bo rozczuliłoby nas hasło. Nie chcielibyście wiedzieć, jak brzmi hasło do poczty nadętego typa z pracy? Że on na przykład hasło ma prosiaczekwkropeczki123?
Zawsze myślałam czule o swoich hasłach. Zawsze, do dziś. Dziś okazało się bowiem, że jedno z nich broni dostępu do czegoś napisanego dawno temu, czego rzecz jasna nie pamiętam ale o czym jestem przekonana, że to jest to, że to jest moja książka, na którą czeka świat, że ona wszystko by zmieniła, że wreszcie, że w końcu, że teraz… To na pewno książka, o której zamarzyłby sam Maxwell Evarts Perkins, ten sam redaktor, który wyszukawszy Fitzgeralda i Hemingway’a na zawsze odmienił amerykańską literaturę.
No niestety. Muszę pisać od nowa. Zacznę od hasła.
Lektura w tle: A. Scott Berg „Geniusz”, wydawnictwo Czwarta Strona.