O względnej wartości słowa pisanego, twórczym ego i upływie czasu.


Do naszej rodziny dołączyła właśnie Helena. Z tej okazji napisałam do niej list, który być może,
a być może nie, przeczyta za kilkanaście lat.

I natychmiast przypomniałam sobie sytuację sprzed kilku dni, kiedy poszłam do księgarni po kalendarz i zobaczyłam dwa spore regały wypełnione książkami i opatrzone nagłówkiem WYPRZEDAŻ. Oho, pomyślałam sobie, pewnie właśnie tu trafiłaby też moja książka, gdybym miała determinację ją napisać a następnie odwagę, aby zmierzyć się z sytuacją, dokąd ten wstrząsający sukces może przecież zaprowadzić nas obie. Czyli na wyprzedaż.

Napisałam list i pomyślałam sobie: a nie lepiej dziecku jakiś plan inwestycyjny ogarnąć albo iść testament zmienić, a nie list pisać, który jak wszystko tak ważne wyląduje kiedyś między książeczką szczepień psa sąsiada a rachunkiem za przyłącze wodne i kanalizacyjne.


A potem zaniosłam do piwnicy dwa pudła z dekoracjami świątecznymi, przy okazji odłożyłam
na miejsce walizkę i wtedy wpadło mi w ręce inne pudło, ze skarbami młodości nie tylko mojej.

Praca magisterska mojej Mamy jest oprawiona w sztywne okładki z zielonego płótna, już trochę zniszczone. (Podobno Mama miała wyznaczony termin obrony na 21 lutego, ale akurat tego dnia urodził się mój młodszy brat i nasza hiperobowiązkowa Matka musiała ją przełożyć na później. Podejrzewam, że ją to nieźle wytrąciło z równowagi). Mama studiowała filologię polską,
co trudno wywnioskować z tematu jej pracy. Kiedyś mi opowiadała, że to nie był jej wybór, że promotor pisał jakąś swoją pracę i magistranci robili mu fiszki, a przy okazji właśnie prowadzili własne badania językoznawcze. Temat pracy magisterskiej Mamy brzmi „Słownictwo motoryzacyjne dotyczące ogumienia pojazdów w <<Motorze>> z lat 1975-1976” i myślę, że z takim tytułem praca Matki znakomicie odnalazłaby się wśród innych, wiodących spokojny żywot na wyprzedaży.

Szczęśliwie, istnieje przemiana pokoleń, która tłumaczy zjawisko przechowywania językoznawczych wywodów o oponach krzyżowych i promieniowych. W każdym razie do pudełka, do którego wraca czterdziestoletnia praca magisterska mojej Mamy, wkładam też list do dwudniowej Helen.


Lektura w tle: 

Anna Joanna Kowalczyk, „Słownictwo motoryzacyjne dotyczące ogumienia pojazdów w <<Motorze>> z lat 1975-1976”. Praca pod kierunkiem doc. dr Józefa Wierzchowskiego, 1977.

O względnej wartości słowa pisanego, twórczym ego i upływie czasu.